wtorek, 14 czerwca 2016

Tajemnicze morderstwo


Cześć! Mam rozdział, ale tyle ile ja się namęczyłam, aby to wszystko było w miarę logiczne, to Wy sobie nie wyobrażacie. W końcu znalazłam jakiś złoty środek, choć nadal myślę, że nie wszystko jest ok. Jednak pomimo tego mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba i, że zostawicie po sobie komentarz, który zmotywuje mnie do pisania rozdziału drugiego!
Pozdrawiam, FinDuMonde 
 
***


Hermiona natychmiast po rozmowie z Ronem udała się do gabinetu Ministra, aby porozmawiać o szczegółach jej misji. Od samego rana jej głwę zaprzątała sprawa biednej Evy Livs.

Czasami praca naprawdę przygnębiała Hermionę, a zwłaszcza wtedy, gdy chodziło o zabójstwo. Czuła wówczas, że musi rozwiązać daną sprawę, aby nie tylko rodzina zabitej poczuła się lepiej, ale i dla własnego spokoju ducha.
W końcu znalazła się przed gabinetem Ministra, po czym zapukała w ciemne drzwi trzy razy. Kiedy usłyszała zaproszenie, weszła do środka, gdzie czarnoskóry mężczyzna siedział w fotelu i przeglądał dokumenty. Hermiona zawsze, gdy przekraczała próg tego pomieszczenia, czuła dziwne mrowienie. Nie rozumiała tego zjawiska, ale też nie próbowała go tłumaczyć.
– Dzień dobry – przywitała się.
Kingsley uśmiechnął się przyjaźnie i wskazał jej miejsce naprzeciwko siebie.
– Witaj, Hermiono – powiedział. – Jak wiesz, musimy omówić plan misji. – Hermiona skinęła głową. – Myślę, że na początek pójdziesz tam, wykorzystując Eliksir Wielosokowy i dowiesz się tyle, ile dasz radę.
Hermiona zastanowiła się przez chwilę.
– Ministrze, ale czy nie łatwiej będzie wypytać o wszystko jako „policja” i do tego zbadać miejsce zbrodni? Przecież mogą mi nic nie powiedzieć.
– Masz rację, ale podejrzewamy, że śmierciożercy mogli mieć z tym coś wspólnego i ze względów bezpieczeństwa wolę, abyś nie szła tam jako Hermiona Granger,  a przynajmniej na razie.
Hermiona sceptycznie podeszła do tego pomysłu. Z jednej strony Minister faktycznie mógł rację, ale przez takie działania śledztwo mogło się znacznie wydłużyć...
– Dobrze, jeszcze dziś się tam wybiorę – zdecydowała.
Minister naprawdę miał nadzieję, że panna Granger podejmie się tego zadania, dlatego odetchnął z ulgą, gdy usłyszał jej słowa.
– Dziękuję, Hermiono. Liczę na ciebie.

***

Hermiona stała przed zdobioną, mugolską kamienicą. Nad wejściem wyrzeźbione zostały dwa duże gargulce. Przypominały jej się czasy szkolne, gdy często mijała podobne w pobliżu gabinetu profesora Dumbledore’a.  Obawiała się trochę tej misji, chociaż nie do końca wiedziała dlaczego.
Przecież robiłaś to tyle razy, skarciła się.
Jednak ten cel wydawał jej się jakiś inny, ważniejszy. Czuła, że pomaga bardziej sobie niż komukolwiek innemu.
Wzięła głęboki wdech i zażyła eliksir, a już chwilę później przed kamienicą stanęła rudowłosa dziewczyna o zielonych oczach i bladej cerze. Pewnym krokiem weszła do budynku, który w środku był o wiele większy, niż wydawał się z zewnątrz. W środku było dość nowoczesno, a dodatkowo czarno-białe meble i ściany dodawały temu miejscu elegancji. Po prawej stronie znajdowała się recepcja, a przy niej jasnowłosa kobieta.
– Dzień dobry. Nazywam się Kate Seventimes i jestem dawną przyjaciółką Evy Livs. Słyszałam, że…że została zamordowana. Czy to prawda? – zapytała prawdziwie smutnym tonem. Kobieta zmierzyła ją podejrzliwym spojrzeniem, jakby nie uwierzyła w jej rozpacz.
– Niestety, ale tak, to prawda – powiedziała.
– Ale jak to się stało? – zapytała i by skłonić kobietę do rozmowy potarła oczy, jak gdyby chcąc wytrzeć łzy.
Naprawdę miała nadzieję, że czegokolwiek się dowie , że zdradzi jej cokolwiek na temat tej sprawy. Chciała szybko to zakończyć, aby  w końcu rozpocząć upragniony urlop. Oczywiście nie chodziło tylko o wypoczynek, ale również i o sprawiedliwość, która mogła zostać wymierzona tylko poprzez złapanie mordercy i zesłanie go do Azkabanu.
– Z tego, co wiem, stało się to zaraz po pokazie. Nie ma podejrzanych. Przykro mi, ale nie wiem za wiele – powiedziała.
Rzeczywiście niewiele, pomyślała była Gryfonka.
– Dziękuję bardzo. A czy mogłabym zabrać parę jej rzeczy z garderoby na pamiątkę?
– Niestety, ale pracuje tam jeszcze policja i zakazali nam wpuszczać kogokolwiek. Przykro mi – odpowiedziała.
Hermiona poczuła się zawiedziona. Gdzieś w głębi duszy wiedziała, że tak się stanie, lecz mimo to miała nadzieję. Podziękowała i, kiedy wyszła z kamienicy, spojrzała na zegarek. Dochodziła piętnasta, co oznaczało, że jej praca właśnie się skończyła, dlatego też deportowała się do domu.
Dopiero wtedy przypominała sobie o wspólnej kolacji z Ronem!
Ich relacje po wojnie uległy drastycznej zmianie, ale powoli wszystko zaczynało wracać do normy. Ron na początku bardzo obwiniał się za śmierć Freda, przez co skłócili się na dobre dwa miesiące. Jednak los ich nie rozdzielił, byli przyjaciółmi i nic tego nie mogło zmienić.
Szybko pognała do szafy i zaczęła przeglądać jej zawartość. Było tam kilka eleganckich sukienek, ale, jak na złość, nie mogła zdecydować się, którą założyć. W końcu wybrała elegancką liliową. Miała  ona dekolt w kształcie serca i rękawki wykonane z delikatnej, białej koronki. Dobrała do tego białe szpilki na wysokim, jak dla niej, obcasie. Z biżuterią było najtrudniej, ale ostatecznie zdecydowała się  na srebrny wisiorek z małym, przezroczystym diamencikiem, który dostała od Harry’ego i Rona na swoje dziewiętnaste urodziny.
Szybko się ubrała i przejrzała w lustrze. Na szczęście eliksir przestał już działać. Stwierdziła, że ubranie jest idealne, ale musiała jeszcze zrobić coś ze swoimi włosami. Co prawda już nie puszyły się tak jak za czasów szkoły, ale według Hermiony nic się nie zmieniło i nadal się elektryzowały. Zrobiła sobie wysokiego koka, którego zabezpieczyła paroma wsuwkami. Na koniec wykonała delikatny makijaż i wyszła z domu.
Deportowała się do Hogsmeade i ruszyła do nowo powstałej restauracji „Pod Pełnym Księżycem.” Wnętrze urządzone było w kolorach bieli i różnych odcieniach niebieskiego. Na jednej ze ścian narysowany został wielki, piękny księżyc w pełni. Stoliki nakryte były granatowymi obrusami, a podłoga wyłożona marmurowymi kafelkami. Wystrój bardzo spodobał się kobiecie. Przy stoliku, stojącemu najbliżej rysunkowi, siedział Ron. Hermiona z uśmiechem na ustach podeszła do niego.
Lubiła Rona, naprawdę go lubiła. Był dla niej bardzo ważny i to, między innymi, dzięki niemu otrząsnęła się po wojnie. W tamtym okresie życia dość często miewała koszmary, zbyt często.
– Witam, panno Granger – przywitał się uroczyście Ron, wstając z krzesła, przez co Hermiona poczuła, jak na jej policzki wkrada się rumieniec.
– Witam, panie Weasley – odpowiedziała. Oboje zaśmiali się na tę wymianę zdań, po czym  zajęli miejsca naprzeciwko siebie. – Ron… – zaczęła. – Powiedz, co tam u ciebie?
Mężczyzna zamyślił się.
– Po staremu. W sumie nic ciekawego się nie wydarzyło – powiedział jakby z żalem. Hermiona wyobraziła sobie, ile ona dałaby za dzień, w którym nic się nie stanie. – A u ciebie, Hermiono?
– Przyjęłam tę sprawę morderstwa modelki. Muszę ją szybko rozwiązać, czuję, że to coś dla mnie – powiedziała. – Minister twierdzi, że śmierciożercy maczali w tym palce, ale ja uważam, że oni nie mają z tym nic wspólnego – podsumowała.
W tym samym monecie podszedł do nich kelner, przerywając ich rozmowę i chcąc zebrać ich zamówienia. Ron zażyczył sobie kurczaka w ostrej panierce z purée ziemniaczanym i białe wino, natomiast Hermiona łososia z pieczonymi ziemniakami i marchewką, a do tego piwo kremowe.
– Dziękuję za zaproszenie, Ron. Jest mi bardzo miło.
– Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedział, a była Gryfonka momentalnie poczerwieniała. Myślała, że zna Rona naprawdę dobrze, a tymczasem okazało się, że zaszły w nim tak wielkie zmiany, że ledwo go poznawała. Wiedziała, że od czasu wojny wydoroślał, jednak nie sądziła, że aż tak! Teraz zachowywał się jak na  prawdziwego dżentelmena przystało.
– Hermiona, a ta dziewczyna? Ta modelka, Eva Livs, ona pracowała w mugolskiej czy czarodziejskiej korporacji?
– Mugolskiej, ale sama była czarownicą – wytłumaczyła.
Ron skinął głową na znak, że zrozumiał. Moment później kelner przyniósł zamówienie, po czym oboje zabrali się za jedzenie.
Hermiona ledwo zaczęła swojego łososia, gdy nagle do lokalu wpadł zdyszany Harry. Wyglądał, jakby stało się coś naprawdę strasznego. Włosy miał postawione na wszystkie strony świata, a okulary były przekrzywione.
– Harry? – zapytała. – Coś się stało?
Mężczyzna podszedł do ich stolika i ledwo wydusił:
– Hermiono… Natychmiast chodź ze mną. Powiem ci wszystko na miejscu.. Hermiona popatrzyła na Rona, który również wyglądał na zszokowanego, ale mimo to nadal się nie odzywał. .
Zaraz po tym kobieta wstała.
– Ron, tak bardzo mi przykro, ale muszę iść. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy – dodała z lekkim uśmiechem.
Weasley tylko westchnął i pożegnał ją.
Była Gryfonka pognała za Harrym. Wybraniec wyprowadził ją z wioski, a potem wspólnie aportowali się w pobliżu ministerstwa. Szli w ciszy korytarzem. Jedynym dźwiękiem był stukot szpilek Hermiony o marmurową podłogę. Panna Granger szybko zorientowała się, że szli w stronę gabinetu Kingsleya. Gdy doszli do drzwi, Harry nawet nie zapukał, tylko od razu wszedł. Minister chodził w tę w z powrotem, był kłębkiem nerwów.
– No, jesteście! – Odetchnął z ulgą, gdy ich zobaczył.
Hermiona nie rozumiała, co było takiego ważnego, że Minister wyciągnął ją po godzinach, a do tego podczas kolacji z Ronem!
„Oby chodziło o coś nie cierpiącego zwłoki, bo inaczej odchodzę”, pomyślała.
– Wybacz, że sprowadzam cię po godzinach, Hermiono, ale chodzi o kolejny atak na mugolaczki-modelki.
Byłej Gryfonce aż zabrakło słów. Nigdy w jej karierze nie zdarzyło się, aby ataki zdarzały się tak szybko! Zawsze mijał co najmniej miesiąc, a nie trzy dni!
– Wiemy też, że to nie śmierciożercy. Dziś złapano ostatnich trzech. No chyba, że jakiś działa na własną rękę. Mniejsza o to! Hermiono, musimy podjąć drastyczniejsze kroki – kontynuował za Ministra Harry.
– Te modelki potrzebują ochrony. I chcę, abyś to ty się tym zajęła, panno Granger – powiedział.
– Ale…ja? – zapytała.podpowiadało, że jednak powinna. Jeżeli nikt się tym nie zajmie, te kobiety mogą zginąć! To tak, jakby od razu je zabić. Gdyby się nie zgodziła, a nazajutrz przeczytała o kolejnym morderstwie, nie mogłaby spać po nocach, bo gryzłoby ją sumienie. Czy takie życie miałoby sens? Nie dla niej.
– Tak. Ty najbardziej znasz się na świcie mugoli. Harry nie może tam iść, ponieważ już prowadzi inną sprawę. Hermiono, podejmiesz się tego wyzwania?
Zastanowiła się.
Jej wykończony organizm krzyczał, aby odrzucić ofertę, ale derce
– Zgadzam się – powiedziała. – Ile ich jest i co mam robić? – zapytała.
Obaj mężczyźni poczuli wyraźną ulgę. Zdawali sobie sprawę, że Hermiona poradzi sobie z tym zadaniem i liczyli na nią w tak dużym stopniu  jak same modelki.
– Jest ich siedem, ale nie martw się nie będziesz sama. Ministerstwo z Francji także przysłało swojego aurora, on ci pomoże – zapewnił ją. – Będziesz tam pracować. Nie obawiaj się, przyjmą cię. W sumie to już przyjęli. Oprócz twojego wspólnika z Francji, będzie tam również Odyseusz. To taki stary facet, który będzie przygotowywał cię na pokazy i tak dalej.
– Zaraz, to ja będę brała w tym udział? – zapytała lekko wzburzona.
– Tak, Hermiono. Musisz pozostać w jako takiej przykrywce. Wiem, że jesteś znana na całym świecie, ale to kobiety prawie nic o tobie nie wiedzą, odcięły się od magicznego świata wiele lat temu. Będziesz również współpracować z założycielką tej korporacji, ponieważ ona także jest czarownicą i wie o tobie wszystko. Możesz jej zaufać, kiedyś pracowała w ministerstwie – powiedział.
Hermiona musiała to sobie spokojnie przemyśleć.
– Od kiedy zaczynam? – zapytała.
– Od jutra. Wszyscy na panią liczą, panno Granger.

***

Cały dzień przyprawiał ją już o zawroty głowy, więc kiedy położyła się do łóżka poczuła wielką ulgę. Musiała odpocząć, w końcu jutro wszystko miało się zacząć. Wiedziała, że od teraz w jej dłoniach znajdował się  los aż siedmiu kobiet.
Będę musiała dać radę, innego wyjścia nie ma.
Pomyślała, że to dla niej swego rodzaju druga wojna, tylko że wtedy na jej barkach nie spoczywał los siedmiu osób, a całego magicznego świata. Pamiętała te lata jako naprawdę straszne czasy.
Jak przystało na typową kobietę, zaczęła sobie wyobrażać swojego wspólnika z Francji.
Będzie niebiańsko przystojny i szarmancki. Jego francuski akcent mnie urzeknie, pomyślała, a gdy zdała sobie sprawę z własnej wyobraźni, cicho zachichotała.
Kiedy już zmęczona sięgnęło apogeum, przekręciła się na drugi bok, nakryła kocem i oddała się w objęcia snu…

7 komentarzy:

  1. Podchodziłam sceptycznie do tej historii, jednak muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczyłaś! Czyta się lekko i przyjemnie. Moją radą jest, byś przeczytała rozdział jeszcze raz.(wkradło się pare literówek)
    Oczywiście czekam na współpracę Hermiony i Draco(to pewnie on będzie nieznajomym z Francji) ich relacje mogą być przezabawne!
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Letothers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo fajnie :) Hermiona w roli agentki to coś nowego i oczywiście kibicuję, żeby ta historia zyskała wiele fanów :)
    Czekam na kolejny rozdział
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej, lecę z komentarzem: w rozdziale wyłapałam kilka literówek ;) Popracuj też trochę nad gramatyką, ale to tylko takie szczegóły. Ogólnie historia zapowiada się bardzo fajnie i jestem pozytywnie do niej nastawiona. A ten auror z Francji... Czyżby Malfoy? :) Czekam na kolejny rozdział! :D
    Pozdrawiam i weny życzę
    Katniss

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba! Życzę weny i jak najwięcej komętarzy! Czekam na następny rozdział😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba! Życzę weny i jak najwięcej komętarzy! Czekam na następny rozdział😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje opowiadanie ma bardzo obiecujące początki. Zaintrygowała mnie i zaskoczyła. Uwielbiam mroczne i tajemnicze wątki a z tego co opublikowała dotychczas mogę stwierdzić ze tu takie znajdę . Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Źycze weny.😉😉

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejciu, uwielbiam, kiedy Ron w Dramione nie jest dupkiem <3
    Hermiona modelką? Świetny pomysł. Jej! Zapowiada się dobre opowiadanie. Powodzenia w pisaniu! I lecę czytać następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy